czwartek, 21 lutego 2013

KOLEJNY RAZ KRZYŻ ZAMIAST ŁĄCZYĆ DZIELI


KOLEJNY RAZ KRZYŻ ZAMIAST ŁĄCZYĆ DZIELI

Piotr Krupa, 22.11.2012

Rektor Uniwersytetu Kazimierza Wielkiego w Bydgoszczy kazał zdjąć krzyże ze ścian sali senatu i swojego gabinetu. Dochodzą również słuchy, że nie pozwolił uczestniczyć ubranym w togi profesorom w mszy inauguracyjnej.

            We wrześniu tego roku na Uniwersytecie Kazimierza Wielkiego nastąpiła zmiana na stanowisku rektora. Nowy gospodarz, Profesor Janusz Ostoja- Zagórski, od razu zabrał się do prac porządkowych, które rozpoczął od usunięcia krzyży z sali senatu i własnego gabinetu. Społeczność akademicka wraz z poprzednikiem rektora jest oburzona, ale czy słusznie?
            W naszym kraju nie ma żadnego prawa, które jednoznacznie nakazywałoby wieszanie lub też zdejmowanie krzyży w miejscach publicznych. Co więcej takiego zarządzenia nie doszukałem się również na samym Uniwersytecie. Jedynym prawem do, którego możemy odwołać się, ale tylko pośrednio, w obronie krzyża jest konstytucja. Jest w niej zapisane, że każdy ma zapewnioną wolność do własnej wiary i wyrażania jej.
            Taka argumentacja niesie jednak za sobą poważny błąd. Z tej samej konstytucji możemy bowiem wnioskować, że wolność do wiary jest również wolnością do jej braku.
Nikt nie może nas zmusić do praktykowania jakiejś religii czy przymusowego wieszania krzyży. Na tej właśnie podstawie można bronić więc decyzji rektora o zdjęciu krzyża z własnego gabinetu.
Wnioskując możemy stwierdzić, że gabinet jest miejscem publicznym przez co rektor nie ma nakazu wieszania w nim krzyża. Jest również indywidualnym pomieszczeniem pracy rektora, oddanym do jego dyspozycji przez co sam może zadecydować czy krzyż tam powiesi czy też go ściągnie. Wydaje się wiec, że w tym przypadku sprawa jest jasna.
Inaczej jest jednak ze ściągnięciem krzyża z sali obrad senatu. Jest ona również miejscem publicznym przez co nie mamy obowiązku wieszania go tam. Powstaje jednak pytanie: co zrobić gdy ten krzyż już tam wisi? Kto ma prawo zadecydować o jego ściągnięciu lub też pozostawieniu i czy w ogóle ktoś taką decyzję może podjąć?
            W tym miejscu możemy bronić pozycji krzyża poprzez argumenty historyczne, duchowe, statystyczne i pewnie jeszcze wiele innych. Mało kto będzie się jednak skupiał na najważniejszym. W przeciwieństwie do gabinetu rektora, sala obrad senatu jest udostępniona dla wszystkich pracowników i studentów uczelni i to oni powinni zadecydować czy chcą w niej krzyż czy też nie. Żyjemy w kraju demokratycznym i decyzję powinny być podejmowane w demokratyczny sposób.
           

POLECAM:
www.4handmade.pl
www.4handmade.blogspot.com

A Ty obywatelu za kim jesteś?

Na początek krótki nierzeczywisty felieton o.... rzeczywistości



A TY OBYWATELU ZA KIM JESTEŚ?
Piotr Krupa, 04.12.2012
               
                Czy w dzisiejszych czasach można mieć własne poglądy? Czy warto je mieć, a może lepiej podporządkować się większości? Czy rzeczywistość musi być czarno- biała?
                Kraków, na zewnątrz piękna słoneczna pogoda. Rynkiem Głównym podąża dumnym krokiem młody student. Zatrzymuje się przed pomnikiem Adama Mickiewicza i rozmyśla o sensie istnienia świata. Nagle zza jego pleców dochodzą dziwne głosy: e kolego… Student odwraca się, a za nim stoi już trzech wątpliwych dżentelmenów, cierpiących na schorzenie absolutnego braku szyi, w skrócie ABS.
                Delikwenci bez zbędnego dzień dobry czy przepraszamy, od razu przechodzą do podstawowego dla nich pytania światopoglądowego. A Ty kolego to za kim jesteś, pytają. Student przerażony wiedząc, że ma pięćdziesiąt procent szansy na wskazanie prawidłowego zespołu, cichutko szepta: ja to za nikim, proszę pana. Jak jesteś za nikim to też przeciwko nam, odpowiedzieli.
                Niezadowoleni kibole używając brutalnej przemocy postanowili więc nauczyć studenta prawidłowej odpowiedzi. Na dodatek pożyczyli na wieczne nie oddanie jego telefon i portfel, bo przecież student bogaty to mu nie trzeba. Następnym razem będzie wiedział co mówić.
                Gdy odeszli, student cały we krwi jak gdyby nigdy nic, siadł na ławce i w dalszym ciągu drążył temat sensu istnienia świata. Nie zważał na to, że boli go brzuch i kręci mu się w głowie. Chciał dokończyć to po co przyszedł, a gdy skończył szepnął: ja i tak nie kibicuję nikomu.
                Spójrzmy teraz na otaczającą nas rzeczywistość.  Ciągle musimy wybierać między PiSem a PO, między Pepsi a Colą, Mercedesem a BMW… i takie przykłady możemy podawać w nieskończoność. Ale co jeżeli ktoś się nie opowiada za żadną ze stron? Oczywiście jest wrogiem wszystkich. Czy warto mieć więc swoje zdanie?
                Ja jestem za Polską, piję Celestynkę, chcę jeździć Dużym Fiatem, a do tego wszystkiego nie jestem ani za Wisłą, ani za Cracovią. Bądźmy jak ten student, nie zważajmy na przeszkody i róbmy to co podpowiada nam serce, a nie to czego oczekują od nas inni. Bądźmy wyjątkowi.



ZAPRASZAM TAKŻE NA:
www.4handmade.blogspot.pl
www.4handmade.pl